Urodził się: 6 grudnia 1863 roku (niedziela) w Warszawie (chrzczony par. pw. Św. Krzyża) Rodzice: - Józef Antoni Boretti (1825-1878) - Antonina Emilia Janikowska (1829-1918)
Rodzeństwo: (7) - Felicja Teofila (1854-1855) - Jan Andrzej (1856-1929) - Ludwik (1857-1883) - Wincenty Franciszek (1859-1932) - Teofil Eugeniusz (1860-1910) - Emilia Bronisława (1862-1891) - Antoni (1867-1956)
Żona: - Maria Rymaszewska (1865-1948)
Ślub: (?)
Dzieci: (3) - Helena Maria Irena (1890-1973) - Wacław (1892-1894) - Witold (1896-1939)
Zmarł: 10 kwietnia 1965 roku (sobota) w Warszawie
Pochowany: na Cmentarzu Powązkowskim ( kw. 43, rząd I, p. 17/18 ) - grobowiec rodzinny
Siódme dziecko Józefa i Antoniny.
Oryginalny Akt Chrztu: wtóropis ASC
Był osobnikiem niezwykłym i zupełnie odległym od zawodu muratorów. Miał wiele z charakteru kresowego szlachcica. Niechętnie podporządkowywał się nakazom władzy, odznaczał się wielkim temperamentem, ignorował przykazania swojej klasy. Usunięto go z wilczym biletem z Gimnazjum Górskiego w Warszawie przy ulicy Daniłowiczowskiej za odmowę nauki jezyka rosyjskiego (był to okres walki o szkołę polską).
W okresie od 19 listopada 1890 roku do 1898 roku prowadził zakład fotograficzny jako filję Zakładu kaliskiego swojego brata Wincentego w Mińsku, kilkukrotnie zmieniając lokale m.in. 5 lipca 1895 roku i 18 sierpnia 1896 roku. Jeden z jego lokali znajdował się przy ulicy Zacharzewskiej 73.
Jeszcze przed I Wojną Światową osiadł w majątku Kulczyn pod Włodawą i tam, w znakomitym zdrowiu i przeważnie w dobrym humorze, dożył sędziwego wieku. Budził zdumienie swym społecznikostwem - nadawał działki chłopom, założył dla nich ambulatorium lekarskie. Był drugim z kolei najstarszym z Borettich żyjącym ponad 100 lat. Na sto pierwsze urodziny wypił parę kieliszków wódki i zjadł pół kilograma flaków z korniszonami. Rześki jak Boretti po setce!
Po II Wojnie Światowej w 1947 roku majątek Kulczyn został znacjonalizowany i przejęty przez PGR. Pomimo represji komunistycznych, które dosięgły całą Polskę, Józef wraz z rodziną - otrzymał za swoją postawę i stosunek do ludzi - prawo pozostania w tym samym powiecie i zamieszkał we Włodawie. Jeszcze niedawno żyjący powtarzali jego powiedzenie: "Trzeba pamietać, że się ma dużo lat, ale nie zapomnieć, że jest się młodym". Ludzie z Kulczyna i okolicznych wiosek, pracujący w majątku wspominając o nim, do dzisiaj mówią Pan Borekin. Kiedy ostatnio odwiedziłem Kulczyn w 2008 roku, rozmawiałem m.in. z kobietą, która niezwykle ciepło wypowiadała się o "Borekinie" tak o nim mówiąc, a pracowała jako pomoc kuchenna, wraz z mężem, który był stajennym w majątku Józefa.
Pod koniec życia przeprowadził się do Zalesia k/Warszawy.
Zmarł w wieku lat 101!
Źródła:
- Archiwum Państwowe m.st. Warszawy, - Olgierd Budrewicz: Sagi warszawskie, Warszawa 1967, - Jacek Strzałkowski: Słownik Fotografów, Łódź 2009,
|